Pewna złośliwa pandemia zmusiła nieszczęsnych korczakowców do przemianowania „Rajdu Podlesice” na rajd „Zielone Zakątki Sosnowca”, ale na szczęście nie udało jej się odebrać naszej wspaniałej tradycji ani zabić ducha wspaniałego braterstwa, za którego sprawą od tylu lat łączą się uczniowskie serca i głosy.
W tym roku pierwszoklasiści rozpoczęli swą wielką przygodę w wielu strategicznych i dobrze znanych miejscach Sosnowca, dla każdej zaś grupy ustawiono linię startu w innym miejscu. Wyruszano z Parku Sieleckiego, Milowic, Stawików, spod Pałacu Schoena, podróż ciągnęła się przez niezliczoną ilość punktów orientacyjnych, gdzie na świeżo upieczonych pierwszoklasistów czekały rozmaite zadania z dziedziny matematyki, logiki, języka polskiego, języka angielskiego. Niektórzy mieli nawet okazję wykazać się manualnie i wyżyć twórczo na zebranych po drodze kwiatach lub też spożytkować energię na gimnastyczną próbę utworzenia z własnych ciał nazwy swojego oddziału.
Jak wiadomo wszystkie drogi prowadzą do Korczaka, toteż po tych zabawnych perypetiach nadszedł czas na właściwą część całego show: prawie uroczystego chrztu, przeprowadzonego przez tegorocznych maturzystów. W rolach głównych klasy trzecie i pierwsze, ryż, woda i… rośliny doniczkowe. Trzeba przyznać, że w tym roku trafiło nam się wyjątkowo mężne pokolenie, cierpliwie kroczące przez szpaler starszych kolegów na spotkanie ze swym przeznaczeniem. To zaś czekało na nich już bardzo niedaleko: na boisku szkolnym. To tam pięć grup w odcieniach czerwieni, żółci, zieleni, czerni i błękitu stanęło w szranki o wieczną chwałę.
Dane nam było ujrzeć ich w wielu konkurencjach. Każda klasa miała za zadanie ułożyć własną wersję jakiejś popularnej piosenki, a gdy w końcu nadszedł czas na zaprezentowanie talentów wokalnych, wszyscy spisali się po prostu śpiewająco. Na tym się nie skończyło, bowiem – jakby mało było wcześniejszego spaceru prosto pod mury szkoły – na deser maturzyści przygotowali także szereg nietypowych dyscyplin sportowych. W pakiecie znalazły się między innymi bieg z piłeczką do ping-ponga na łyżce, skoki na skakance oraz przekazywanie sobie na kawałku materiału balonu wypełnionego wodą. Ostudzono nawet artystyczne zapędy młodych korczakowców – wykonane ich dłońmi karykatury wychowawców na pewno zachowają się w naszej pamięci na długo.
Ktoś musiał zająć się ocenianiem ich zmagań, czyż nie? Na szczęście w pobliżu znalazła się czwórka wspaniałych sędziów, którzy w swej mądrości i sprawiedliwości wyłonili zwycięzców całej zabawy. Najlepsza i najbardziej zgrana okazała się klasa 1 c (gratulujemy!), jednak dla wszystkim zwycięstwem była sama możliwość wzięcia udziału w tak cudownej i budującej więzi zabawie.
Bo tu chodzi o coś więcej, zwłaszcza teraz, gdy szara rzeczywistość pandemii dyszy nam w karki. Musimy wszyscy się ze sobą zbratać, zupełnie jak w piosence Johna Lennona stać się jednością. Bo jesteśmy tylko ludźmi, a tylko ludzie wiążą się ze sobą nićmi miłości i przyjaźni.